Jakiś czas temu wspominałam o świetnym międzynarodowym projekcie artystycznym, który w piękny sposób szerzy ideę kreatywności, więc zainspirował mnie do stworzenia swojego własnego nieformalnego projektu "Podaj dalej kreatywność". Zaangażowanie wszystkich uczniów, pozytywne reakcje rodziców oraz współpraca z innymi nauczycielami (od plastyki oraz języka angielskiego) w mojej szkole sprawiły, że postanowiłam wyjść z tym projektem w świat. Czy chcesz razem ze mną zachęcić swoich uczniów bądź własne dzieci do kreatywnej zabawy, która pobudza wyobraźnię oraz kształtuje postawę growth mindset? Jeżeli tak, to zapraszam serdecznie! Na moim fanpage na platformie Facebook pojawiło się wydarzenie, w którym zachęcam do wzięcia udziału wszystkich nauczycieli (nauczania początkowego, wychowawców, plastyków, nauczycieli języków obcych) oraz rodziców dzieci w wieku szkolnym, którym bliska sercu jest idea rozwijania kreatywności. Poniżej znajduje się krótki opis projektu, natomiast wszelkie szczegóły oraz zdjęcia prac będą umieszczone w wyżej wspomnianym wydarzeniu, z kolei osoby zapisane na newsletter w najbliższych dniach otrzymają ode mnie szczegółowy plan lekcji. Celem mojego skromnego projektu jest rozwijanie dziecięcej wyobraźni, ale bez zbędnej rywalizacji czy gratyfikacji, więc nie jest to żaden konkurs, a prace nie będą przez nikogo oceniane ani nagradzane, w jakiejkolwiek formie. Udział w tym projekcie jest absolutnie dobrowolny, ale ze względów czysto praktycznych jego zasięg (szkolny, międzyszkolny, międzynarodowy) powinien być ustalony wspólnie z dziećmi oraz ich opiekunami. Na pierwszych zajęciach uczniowie mają za zadanie namalowanie potworka - technika może być dowolna, tak samo jak format, chociaż mi wystarczyło trochę kartek A5 oraz kilka pudełek kredek ołówkowych. Daj im na to zadanie nie więcej niż 10-20 minut, aby pobudzić ich umysł do działania oraz walczyć z perfekcjonizmem tłumacząc, że przecież nieidealne czy niedokończone prace będą świetną bazą dla innych artystów. Następnie podpisane prace powinny zostać przekazane innym uczniom w szkole, najlepiej ze starszych klas, aby mogli wykonać z nimi swoją własną kreatywną pracę, o której napiszę w szczegółach we wcześniej wspominanym wydarzeniu. Ponieważ moi uczniowie oraz ich rodzice byli zachwyceni pomysłem, aby dzieci z innych zakątków kraju, a może i świata popracowały nad ich potworkami, to zapraszam Ciebie do wspólnej zabawy, w której Twoi uczniowie zajmą się naszymi pracami, a moi uczniowie waszymi! Podaj dalej swoją kreatywność, a wówczas może zaleje ona nasz cały świat!
1 Comment
Ostatni tydzień minął mi pod znakiem miłych słów związanych z klasowym projektem "jar of kindness", ale wielkimi krokami zbliżają się Walentynki, więc wypadałoby zalać swoich uczniów dodatkową dawką miłości. Nie jestem wielką fanką tego święta, za to jestem ogromną fanką kreatywności, dlatego w tym roku postanowiłam uczcić je inaczej niż tylko poznając odpowiednie słownictwo czy robiąc walentynki. W końcu, aby przeprowadzić intrygujące zajęcia językowe albo ciekawą rozmowę o miłości, wystarczy jedynie odrobina serca oraz otwarty umysł. Gdy zapytasz kogokolwiek, co to są Walentynki, to pewnie usłyszysz w odpowiedzi "święto miłości", jednak drążąc dalej temat ciężko jest nam zdefiniować, czym jest te uczucie, które nie jest obce nawet najmłodszym dzieciom. Chcąc rozruszać szare komórki naszych zwłaszcza nastoletnich czy dorosłych uczniów, poproś ich o napisanie definicji miłości, które następnie mogą zaprezentować grupie oraz zagłosować na ich zdaniem najpełniejszą czy najlepszą definicję. Młodsi uczniowie mogą zamiast tego wypisać w zeszycie wszystkie rzeczy, miejsca czy osoby, które kojarzą im się z miłością, a następnie stwórzcie razem na tablicy wielką mapę myśli. Maluchy z kolei mogą zrobić bardzo podobne zadanie jak te wcześniejsze, tylko zamienić pisanie na rysowanie, przez co stworzą swoją wizualną definicję miłości. Oczywiście dla każdego może to być coś innego, co też pięknie pokaże naszym uczniom (bądź własnym dzieciom, jeżeli zdecydujesz się na wykonanie tego zadania w domu), jak pięknie się różnimy. Nie byłabym sobą, gdybym nie zaproponowała swoim uczniom (oraz córeczce w domu) jakiejś książki, która w miły i przyjemny, ale też i kreatywny sposób ukazuje istotę miłości oraz sposoby jej okazywania. Moim numerem jeden od kilku już lat jest książka "Hugless Douglass", a przede wszystkim kolejna część przygód Misia Tulisia pod tytułem "We Love You Hugless Douglas", które są dostępne po polsku i po angielsku. Na początek można przeczytać po prostu wspólnie książkę (maluchy tylko słuchają i nazywają rzeczy na obrazkach, starsi czytają poszczególne strony), a na koniec stworzyć własną ilustrację, dialog czy cały komiks. Na końcu każdej z przygód Misia Tulisia są jednak przykłady różnych uścisków (zdjęcie powyżej), które uczniowie mogą sobie przećwiczyć (co pobudza różne zmysły), a nawet pokusić się o wymyślenie i nazwanie swojego własnego hug. Tego rodzaju zadania nie tylko są alternatywą dla sztampowych zajęć walentynkowych, ćwiczą nieco bardziej zaawansowane słownictwo, ale i są okazją do popuszczenia nieco wodzy fantazji. A czym jest miłość dla Ciebie? Jak okazujesz ją swoim najbliższym i czy okazujesz ją również swoim uczniom? Daj znać w komentarzu, aby zapełnił się miłymi słowami przed Walentynkami :*
"Weź się w garść, dasz radę" - nikt z nas chyba nie chciałby usłyszeć jedynie tego niestety popularnego frazesu, gdy zmaga się z trudną sytuacją bądź jakimś niełatwym wyzwaniem. Jak zatem zmotywować naszych uczniów czy własne dzieci, aby zachęcić ich do rozwijania w sobie growth mindset, przy okazji ćwicząc język obcy? Mi z pomocą przyszli superbohaterowie oraz inni młodzi ludzie z mojego otoczenia, którzy wbrew pozorom potrafią wykazać się empatią, gdy tylko pokaże im się właściwą drogę. Zapraszam Cię do mojej bajki!
Nie tak dawno temu, w nie tak odległej szkole żyła sobie nauczycielka, która chciała zachęcić swoich uczniów do nieustannego rozwijania umiejętności, zarówno językowych, jak i po prostu przydatnych w życiu. Nie było to jednak łatwe zadanie, gdyż na lekcji było wielu burzących spokój tajnych agentów, a misje były wymagające, więc nie wszystkim udawało się równie dobrze wykonać wszystkie wyzwania. Pewnego dnia, w klasie pojawiła się Fantastyczna Piątka, czyli grupa superbohaterów, która miała za zadanie wspierać uczniów w ich misji stawania się coraz lepszym człowiekiem. Któż zatem zawitał w nasze progi? 1) Yoda - miał dodawać otuchy i towarzyszyć dzieciom, gdy zadanie było wymagające, a zwłaszcza dotyczyło samodzielnego komunikowania się w języku obcym 2) Darth Vader - towarzyszył "złym bohaterom" lekcji i przypominał im, że zawsze mogą "przejść na jasną stronę mocy", gdy użyją magicznego słowa "przepraszam" 3) Hulk - trafiał do małych złościuchów i gaduł, przypominając im o trzech głębokich wdechach, które potrafią zamienić każdego potwora z powrotem w człowieka 4) Iron Man - pomagał wykonywać zadania, gdy komuś zabrakło sił czy motywacji, aby aktywnie uczestniczyć w zajęciach i zakończyć swoją misję sukcesem 5) Captain America - jak na dowódcę przystało, pomagał utrzymywać porządek w klasie oraz wykonywać zadania przez "teacher helper" Na razie nie wiadomo, czy ta bajka skończy się "happy endem", ale pierwsze reakcje pokazują, że na pewno warto spróbować, gdyż te niepozorne maskotki (mogą to być też plakietki z wydrukowanym zdjęciem) wspierają rozwój uczniów, również ten językowy. Przykładowo, symbolika tych postaci pomaga zapamiętać dzieciom, co otrzymanie danej maskotki sugeruje (np. żeby się uspokoili, wykonali zadanie albo pomagali w klasie) bez potrzeby odzywania się ze strony nauczyciela. To z kolei bardzo ogranicza tzw. Teacher Talking Time na rzecz Student Talking Time (zwłaszcza w przypadku Yody i Iron Mana), czyli to uczniowie używają języka zamiast nas. Inna sprawa, że są to tak znani bohaterowie, lubiani przez dzieci, nastolatków i dorosłych, że wszyscy poczują się zmotywowani do wytężonej pracy, aby nie zawieść swoich ulubieńców. Nie mówiąc już o budowaniu pozytywnych relacji na lekcji czy poczuciu wsparcia w trudnym dla niektórych procesie nauki języka obcego. Jeżeli pomoc ze strony superbohaterów to za mało, aby uczniowie czy własne dzieci uwierzyły w swoje możliwości rozwoju, warto zwrócić się o pomoc do pozostałych członków klasy czy rodziny. Możesz przykładowo mieć u siebie w klasie czy domu szklany słoik, w którym będziesz zbierać liściki z komplementami, życzeniami czy dobrymi słowami na temat innych osób. Dla utrudnienia zadania poproś, aby te karteczki dotyczyły mało lubianej osoby, w której staramy się odnaleźć jakąś pozytywną stronę, którą każdy z nas niewątpliwie ma, (np. przeszkadza, ale ładnie śpiewa). Po tygodniu wyjmij karteczki i odczytaj je na głos, a przy okazji możesz również poćwiczyć język obcy (np. tłumaczenie z polskiego na angielski, karteczki napisane po angielsku, uzupełnienie gotowych szablonów zdań itd.). Jak mówi powiedzenie, patykiem nie zmienisz biegu rzeki, ale może chociaż wywołasz reakcję (czy ripples of kindness), która poruszy serca i rozumy naszych podopiecznych. Ciekawa jestem, jakie zakończenie Ty wróżysz mojej bajce z superbohaterami w roli głównej? Użyj swojej wyobraźni i podziel się swoją opinią w komentarzu.
Są takie projekty, które na długo zapadają w pamięć i trafiają do serc naszych podopiecznych, gdyż pobudzają nie tylko wyobraźnię, ale również wywołują ich autentyczną ekscytację. Tak właśnie jest w przypadku międzynarodowego "The Monster Project", który na potrzeby rozwijania growth mindset przekształciłam w swój nieśmiały szkolny projekt "Podaj dalej kreatywność". Uwaga, czytasz na własną odpowiedzialność, gdyż po lekturze tego wpisu na pewno dasz się zarazić kreatywnością, a następnie podasz ją dalej całej swojej szkole bądź rodzinie!
The Monster Project został stworzony w 2015 roku przez grupę amerykańskich artystów-edukatorów, którzy poprosili dzieci z lokalnych szkół podstawowych o narysowanie potwora, aby następnie stworzyć swoją własną wizję artystyczną tych dziecięcych wytworów wyobraźni. Kolejnym krokiem było zestawienie tych dwóch wizji, aby dzieci mogły zobaczyć, jak ich pomysł zainspirował innych, jakie inne techniki można użyć w swojej pracy twórczej, jak również zachęcić do własnych poszukiwań artystycznych. W efekcie tych działań powstał nawet album z najlepszymi pracami, a sam projekt przekształcił się w międzynarodowy Monster Project UNITE, który zachęca artystów z całego świata do włączenia się w tę akcję krzewienia kreatywności. Do tego ostatniego projektu mogą zgłosić się również dzieci w wieku 6-12 lat ze wszystkich zakątków świata, co daje szansę Twoim uczniom bądź własnym dzieciom na niezwykłą artystyczną przygodę! Ponieważ do powyższego projektu mogą wysłać zgłoszenie jedynie rodzice bądź prawni opiekunowie dzieci, a i tak nie wiadomo, czy ktokolwiek się do niego zakwalifikuje, postanowiłam stworzyć swój własny (przynajmniej na razie) szkolny projekt "Podaj dalej kreatywność". Początkowa idea jest podobna, czyli dzieci z klas 1-3 rysują swoje potwory, a następnie (dzięki uprzejmości nauczycielki plastyki) dzieci z klas 4-8 będą miały za zadanie stworzyć swoją własną wizję przy użyciu dowolnej techniki. Dałam maluchom jedynie 20 minut na stworzenie swojego rysunku (przykładowe prace powyżej), aby "podkręcić" ich kreatywność i walczyć z perfekcjonizmem, a następnie musieli ustnie opisać swojego potwora, co dodatkowo ćwiczyło ich język obcy. Starsi uczniowie również mogą wykorzystać swoje rysunki na lekcji języka angielskiego, tworząc pisemne opisy potworów albo porównując szczegóły na obydwu rysunkach. W kolejnym kroku (do końca roku szkolnego) wybiorę najlepiej dopracowane prace i przekażę je zaprzyjaźnionym lokalnym artystom do stworzenia swojej własnej wizji. Mam nadzieję, że te działania nauczą wszystkich zaangażowanych w ten projekt, że warto wzajemnie się inspirować, jak również pokażą im inną perspektywę oraz ewolucję pierwotnego pomysłu. Jedno mam już zagwarantowane - niesamowity entuzjazm wszystkich uczniów oraz współpracujących nauczycieli, więc to już połowa sukcesu oraz drogi do growth mindset. Jak podoba Ci się ten pomysł? Czy chciałabyś bądź chciałbyś zaangażować się w tego typu działania? A może Twoi uczniowie bądź dzieci chciałyby się przyłączyć? Jeżeli tak, to daj znać w komentarzu! Jest takie powiedzenie, że marzenia są po to, aby je spełniać, ale niestety nie każdy potrafi planować działania tak, aby osiągać swoje nawet najśmielsze cele, a szczególnie dzieci w wieku szkolnym potrzebują w tym naszego wsparcia. Przyjrzyjmy się zatem prostym metodom, które pomogą naszym uczniom czy własnym dzieciom wyznaczać sobie ambitne cele (również językowe) oraz zastanowić się nad krokami prowadzącymi do ich osiągnięcia. Na końcu tej drogi czeka nie tylko spełnienie marzeń, ale również rozwinięcie w sobie tzw. growth mindset, więc tym bardziej zapraszam w tą wspólną podróż. Jedną z moich ulubionych metod, którą stosuję z uczniami w każdym wieku (również dorosłymi), jest tzw. wish tree, czyli nic innego niż wielki plakat z narysowanym drzewem i zawieszonymi na nim powycinanymi z papieru liśćmi (zdjęcie poniżej). Na tym liściu (po jednym dla każdego ucznia, aby umieli też ustalać priorytety) zapisują na początku roku - albo jak teraz drugiego semestru - swój cel lub marzenie, które chcą spełnić do końca roku szkolnego. Najmłodsi mogą po prostu narysować to i nazwać jednym słowem (np. cat, jeżeli chcą dostać kota), a nieco starsi oraz dorośli zapisują to całym zdaniem używając do tego omawianych struktur (np. I want... I wish I...). Po lekcji odkładam ten plakat w bezpieczne miejsce, a na ostatnich lub przedostatnich zajęciach wyciągam go i wspólnie analizujemy, które cele udało się osiągnąć. Oczywiście można też zostawić ten plakat w jakimś widocznym miejscu w sali, aby przypominał on podopiecznym o wyznaczonym sobie celu, a gdy ktoś już swój osiągnie, to może zabrać liść na pamiątkę. Powyższe rozwiązanie jest podobne do kolejnej - ostatnimi czasy bardzo popularnej - metody tzw. vision boards, czyli mapy marzeń, które są niczym innym niż wizualnym przedstawieniem swoich celów i najskrytszych marzeń na dany rok. Istnieje szereg zasad skutecznego mapowania marzeń, o czym możesz poczytać na innych zajmujących się tym blogach, ja z kolei chciałabym zachęcić do tej metody na zajęciach językowych, gdyż potrafi zdziałać cuda. Dzieci uwielbiają wycinać fragmenty gazet, przyklejać je na swoich mapach i później o nich opowiadać, z kolei nastolatki i dorośli zamiast tego mogą stworzyć mapę myśli z kluczowymi słowami lub całymi zdaniami jak we wcześniejszym zadaniu. Uczniowie przygotowujący się do jakiegoś egzaminu mogą zamiast marzeń wypisać lub zwizualizować sobie słowa, które chcieliby w końcu opanować, albo zagadnienia gramatyczne, które chcieliby sobie powtórzyć. Ostatnia metoda pochodzi znowuż z genialnej serii lekcji przygotowanych przez psychologów z uniwersytetu Stanforda, która nie tylko pomaga przedstawić wizualnie marzenie lub cel, ale również zastanowić się nad krokami, które prowadzą do ich realizacji. Potrzebujesz jedynie wydrukować każdemu uczniowi powyższą kartę z zadaniem, a następnie postępować zgodnie z poniższą instrukcją: 1. Poproś uczniów o narysowanie w widocznej prostokątnej ramce swojego marzenia lub celu, które chcą osiągnąć w przeciągu najbliższych 6 miesięcy (koniecznie wyznacz jakiś konkretny deadline). 2. Daj jasno do zrozumienia, że musi to być konkretne (jedno) marzenie czy cel oraz, że musi to być koniecznie rysunek, nawet w przypadku osób dorosłych, a na zastanowienie się mają nie więcej niż 5-10 minut. 3. W kolejnym kroku powinni naciąć dolną część karty zgodnie z przerywanymi liniami, ale nie wyjaśniaj dalszej części zadania zanim wszyscy tego nie zrobią. 4. Następnie poproś ich o zapisanie (jednym słowem, prostym zwrotem czy całym zdaniem, np. I have to...) małych kroków, które muszą wykonać, aby osiągnąć to, czego pragną. 5. Dobrym pomysłem jest podać jako przykład swoje (nawet wymyślone i mało kreatywne) marzenie, które wspólnie przeanalizujecie tą metodą małych kroków. Na koniec zajęć zachęć, aby uczniowie zabrali swoją kartkę do domu, powiesili ją w jakimś widocznym miejscu (np. na drzwiach lodówki) oraz odrywali te małe karteczki za każdym razem, gdy już wykonają dany krok ku spełnieniu swojego marzenia. Oczywiście celem naszych podopiecznych może być chęć zdania ważnego egzaminu, więc wówczas na tych małych kartkach mogą wypisać tematy słownictwa bądź zagadnienia gramatyczne, które muszą sobie jeszcze poćwiczyć. Wszystkie powyższe zadania prowadzą nie tylko do refleksji oraz rozwijania w sobie growth mindset, ale również potrafią odblokować językowo nieśmiałych uczniów, gdyż każdy lubi marzyć i o tym mówić (w tym wypadku w języku obcym). W dodatku może zrodzić się pozytywna relacja z nauczycielem czy rodzicem, który jest zainteresowany nie tylko umiejętnościami czysto szkolnymi, ale również sferą osobistą. Jakie Ty masz marzenie bądź cel na najbliższe 6 miesięcy? Jaki musisz zrobić pierwszy mały krok, aby to się ziściło? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzu, a być może przekonasz się o sile wizualizacji marzeń. Mamy obecnie czas podsumowań minionego roku oraz całą masę postanowień na ten właśnie rozpoczęty nowy rok, pośród których być może jest chęć rozwinięcia swojej bądź dziecięcej kreatywności. Jest to zatem idealny czas na wyrobienie w sobie tzw. growth mindset, czyli nastawienia na ciągły rozwój, o którym wspominałam przy okazji zabaw z mindfulness. Nie można jednak zmienić swojego sposobu myślenia zanim nie pozbędziesz się jednego z największych wrogów zmian, a co za tym idzie kreatywności, mianowicie lęku przed popełnianiem błędów. Nie ma na świecie człowieka, który nie popełniłby jakiegoś błędu czy chociażby nie zrobił w swoim życiu jakiegoś głupstwa, ale jednych ludzi od innych odróżnia sposób, w jaki radzą sobie z porażkami. Patrząc na moją niemal 3-letnią córeczkę podziwiam upór, z jakim małe dzieci dążą do celu i nie boją się przy tym popełniać całej masy błędów, oraz ich kreatywne podejście do rozwiązywania problemów. Jak to zatem się dzieje, że kilka lat później mamy do czynienia z dziećmi, które drżą na myśl o popełnieniu błędów, nie potrafią zmierzyć się w najprostszymi wyzwaniami oraz poddają się przy byle przeszkodzie? Rodzice najchętniej obwiniają o to system oświaty i jest w tym trochę prawdy (ciągłe testowanie z jedną "prawdziwą" odpowiedzią, nieustanne ocenianie, natłok obowiązków itd.), ale też dorzucają do tego swoją cegiełkę. Niestety w niewielu domach rozmawia się na temat popełniania błędów, a jeżeli już to "pamiętaj - nie popełnij błędu na teście, bo dostaniesz złą ocenę", co być może motywuje do wytężonej pracy, ale nie wpływa pozytywnie na kreatywność. Co zatem możemy zrobić my - nauczyciele - aby wspomóc swoich uczniów, a przy okazji poćwiczyć język obcy? Walka z błędami Poniższe (oraz następne) zadanie zaczerpnęłam z genialnej serii stworzonej przez amerykański uniwersytet Stanforda, które zmodyfikowałam na potrzeby swoich zajęć z najmłodszymi, a które przyda się zarówno na lekcję wychowawczą, jak i lekcję języka obcego. Zanim zaczniesz, przeszukaj swoje materiały i sprawdź, czy nie masz tam źle skserowanych ćwiczeń, albo takich niewykorzystanych, które przydadzą się jako papier do tego zadania, ale też pomogą zmierzyć się ze swoją własną niedoskonałością. Następnie postępuj zgodnie z instrukcją: 1. Poproś uczniów o zapisanie na otrzymanym kawałku papieru (wystarczy połówka kartki A4) jakiś błąd bądź głupotę z minionego roku - młodsze dzieci mogą wskazać samą czynność, a starsi uczniowie piszą całym zdaniem (oczywiście w czasie przeszłym). 2. Gdy będą gotowi, zgniatają swoją kartkę papieru w kulkę (zdjęcie powyżej) tak, aby zapisane słowa bądź zdanie były w środku. 3. Na sygnał nauczyciela rzucają papierowymi kulkami przez wyznaczony okres czasu (ja dałam 1 minutę), a na kolejny sygnał (np. gwizdek czy dzwonek) biorą w rękę pierwszą lepszą kulkę. 4. Po powrocie na swoje miejsce, kolejni uczniowie rozwijają kulkę i czytają zapisane słowa bądź zdania (mogą to być równie dobrze przykłady błędów ortograficznych czy gramatycznych, które popełnili na ostatnim teście). 5. Można następnie albo poprosić danego ucznia o odgadnięcie autora trzymanej kulki (jak było w oryginalnym zadaniu), albo poprosić pozostałych uczniów o wskazanie możliwych rozwiązań dla danego błędu (np. używając konstrukcji "You should/shouldn't..." czy "If I were you, I..."). 6. Należy porozmawiać na temat wszystkich błędów, a jeżeli nie starczy na to czasu na jednej lekcji, to poprosić o przygotowanie rozwiązania w domu (wersja pisemna lub zebrać pomysły do wypowiedzi ustnej na następnej lekcji). Wspaniałe w tym zadaniu jest to, że w zasadzie nie wymaga przygotowywania, a naprawdę zachęca do pisania i mówienia, gdyż każdy chce podzielić się tym, co leży mu na sercu, oraz pomóc w potrzebie innym. Poza tym na koniec można zauważyć, że wszystkie problemy znalazły swoje rozwiązania, więc nie ma rzeczy niemożliwych, co z kolei jest dobrym wprowadzeniem do kolejnego zadania. (Nie)możliwe figury Przyznam się szczerze, że w tym zadaniu sama musiałam korzystać z dokładnej instrukcji wykonania pewnej figury z papieru, z którą moi uczniowie raczej nie mieli już takiego problemu, a im młodsi tym byli w tym lepsi (czyli byli bardziej kreatywni?). Zanim zaczniesz, stwórz wspomnianą figurę zgodnie z instrukcją na stronie Class Dojo, jak również zadbaj o dużą ilość papieru oraz nożyczki dla każdego ucznia. Możesz również zacząć od przeanalizowania tzw. figur niemożliwych inspirowanych twórczością holenderskiego artysty Mauritsa Cornelisa Eschera, aby rozruszać nieco szare komórki. Jeżeli będziesz nudzić się w przerwie świątecznej, to zapraszam do archiwum bloga, zwłaszcza do lektury zeszłorocznych wpisów na temat wykorzystania technologii do rozwijania kreatywności, w sam raz na powrót do szkolnej rzeczywistości. Nie zapominaj też o zimowych historyjkach, które możesz opowiedzieć w nieco bardziej kreatywny sposób, o czym ostatnio pisałam. A na moich profilach społecznościowych - Facebook oraz Instagram - znajdziesz całe mnóstwo nowych inspiracji na nadchodzący Nowy Rok, więc warto tam regularnie zaglądać. A teraz lecę lepić pierogi, ho ho ho :* Okres świąteczny to w życiu nauczyciela oraz rodzica trudny czas, gdyż oprócz wykonywania typowych obowiązków, trzeba wspiąć się na wyżyny kreatywności, aby przygotować świąteczne atrakcje dla swoich podopiecznych. Ja do niedawna też starałam się wymyślać, tworzyć, drukować, wycinać, laminować i Bóg wie co robić, aby wszystkich zadowolić, co oczywiście jest niewykonalne. Ale w tym roku postanowiłam usunąć się w cień, a tym samym osiągnąć największą kreatywność w całej swojej karierze, aby wszyscy (łącznie ze mną) świetnie się bawili! Jak tego dokonać? Czy Ty również masz na półce mnóstwo fajnych książek obcojęzycznych o tematyce świątecznej, ale nie korzystasz z nich, bo albo poziom nie ten, albo nie masz czasu czy chęci tworzyć do nich kart pracy, a nigdzie nie ma gotowców? Nie przejmuj się, nie musisz wymyślać misternych zadań, ani nawet mieć książek w docelowym języku obcym, aby go poćwiczyć, a przy okazji porządnie pobudzić kreatywność swoich uczniów czy dzieci. Wystarczy wziąć pierwszą lepszą książkę z półki (u mnie padło na powyższą polskojęzyczną wersję świątecznej opowieści z serii "Angry Birds"), którą jesteście w stanie przeczytać w przeciągu jednej lekcji. Zanim zaczniesz czytać wybraną książkę, rozdaj uczniom czystą kartkę A4 i poproś o podzielenie jej na tyle części, ile jest w niej scen (czyli powiedzmy stron), dlatego też najlepiej sprawdzą się krótsze książki. Podczas gdy Ty czytasz historyjkę na głos, dzieci uważnie słuchają (mogą zamknąć oczy!) oraz rysują obrazki przedstawiające treść wysłuchanego fragmentu. Starsze dzieci mogą dodać chmury dialogowe (tutaj może pojawić się język obcy i element mediacji językowej!), a nastolatki czy dorośli być może będą woleli wypisać sobie jedynie słowa kluczowe w docelowym języku. Pomocne jest wyświetlenie na ekranie czy tablicy interaktywnej zdjęć głównych bohaterów, aby nie skupiać uwagi na ich wyglądzie, tylko na wydarzeniach w kolejnych scenach. Tak powstałe obrazki (powyższe zostały stworzone przez moich 1-klasistów) można dalej wykorzystać do ćwiczenia języka obcego do:
Pomysłów może być tak naprawdę o wiele więcej, gdyż takie podejście do opowieści świątecznych sprawi, że inaczej spojrzysz na swoje książki, a uczniowie czy nasze dzieci chętniej je wysłuchają i nad nimi popracują. Czy istnieje jakaś świąteczna pozycja książkowa, którą chciałabyś bądź chciałbyś w ten sposób opowiedzieć? Czy jest jakaś bożonarodzeniowa historyjka, bez której nie wyobrażasz sobie świąt? Daj znać w komentarzu, a ja podzielę się swoimi ulubieńcami na moich profilach społecznościowych (Facebook i Instagram). Jest taka książka, która już od wielu pokoleń pobudza naszą wyobraźnię oraz dobitnie pokazuje, że dziecięca fantazja nie zna granic, więc może warto zrobić z niej pożytek w szkole i w domu. Chodzi oczywiście o klasyka literatury dziecięcej, czyli "Alicję w Krainie Czarów" autorstwa Lewisa Carrolla, która przez lata doczekała się wielu niezwykłych wydań, łączących w sobie literaturę ze sztuką. Wyruszmy zatem wspólnie w tą podróż do świata kreatywnego storytellingu. Jak to zwykle bywa w moim życiu, natrafiłam na powyższą wyjątkową książkę z ilustracjami włoskiej artystki Fabiany Attanasio (na jej stronie można zobaczyć przykładowe strony) przez zupełny przypadek. Jest to tak naprawdę kolorowanka oparta na tej znanej wszystkim dzieciom historii, która jest częścią serii książek Wydawnictwa Olesiejuk takich, jak "Piotruś Pan" czy "Czarnoksiężnik z Krainy Oz". Sam tekst został skrócony do zaledwie 5 stron, jednakże piękne ilustracje zachęcają do popuszczenia wodzy fantazji oraz opowiedzenia tej historyjki na nowo. Tak też uczyniłam ze swoimi uczniami, którzy nie za bardzo znali przygody Alicji, więc tym bardziej mogłam popracować nad ich kreatywnością. W jaki sposób? Na początek przeczytałam opis pierwszej sceny i pokazałam pierwszą ilustrację, aby mogli sobie wyobrazić, jak obrazki są powiązane z tekstem, który za chwilę będą musieli sami kontynuować. Następnie każdy dostał swoją stronę książki, którą musiał dowolnie pokolorować (zdjęcia powyżej), przy okazji zastanawiając się czy też zapisując, co na niej się znajduje oraz co się wydarzyło. Oczywiście takie kolorowanki dobrze wpływają na redukcję stresu, zwiększenie uważności i spostrzegawczości, które są bardzo istotne dla rozwoju kreatywności, a nawet mogą zachęcić do współpracy. Na koniec uczniowie musieli usiąść na storyteller's chair (czyli krześle postawionym na środku sali) oraz opowiedzieć swoją wersję przygód "Alicji w Krainie Czarów" swoim kolegom i koleżankom. Młodsze dzieci mogą ograniczyć się do pojedynczych słów czy prostego zdania, nieco starsi powinni już wymyślić ze 2-3 zdania, a nastolatki są w stanie napisać nawet cały tekst. Wszystko to pozwoli pobudzić nie tylko ich kreatywność, ale również rozwinąć umiejętności pisania oraz opowiadania historyjek, co jest bardzo przydatne nie tylko w szkole, ale także jako tzw. life skills. Niby prosta książka, a tak wiele można za jej pomocą osiągnąć, przy okazji sprawiając niesamowitą frajdę swoim podopiecznym, gdyż łączy w sobie nie tylko opowiadanie ciekawej historyjki (czyli literaturę), ale i tworzenie własnych ilustracji (czyli sztukę). A czy Ty znasz jakieś nietypowe wydanie klasyków literatury, które pomagają rozwijać kreatywność? Jaka jest Twoja ulubiona pozycja z kanonu literatury dziecięcej? Daj znać w komentarzu. Moi zazwyczaj bardzo żywiołowi uczniowie siedzieli jak zaczarowani przez całą lekcję, a w dodatku byli tak skupieni na wykonaniu zadania, że nawet nie zauważyli zaglądającej do środka sali zdumionej pani dyrektor. Pewna turecka nauczycielka, którą miałam niedawno przyjemność szkolić, była tak zachwycona tą książką, że koniecznie chciała ją mieć, chociaż jest ona napisana w języku polskim (i dopięła swego!). O czym mowa? Chodzi o klasyka literatury dziecięcej, czyli "Małego Księcia" autorstwa Antoine de Saint-Exupery, ale w nowoczesnym wydaniu wykorzystującym technologię AR (z ang. augmented reality, czyli rozszerzona rzeczywistość). Jakiś czas temu trafiłam na tą wspaniałą książkę z Wydawnictwa Galaktyka (na stronie internetowej można poznać szczegółowy opis oraz działanie aplikacji) i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Czym to wydanie różni się od wielu innych dostępnych na rynku, które i u mnie na półce goszczą już od wielu lat? Oprócz samego tekstu i ilustracji wykonanych przez autora książki, znajdziemy tam strony oznaczone różą, które ożywają za pomocą darmowej aplikacji The Tiny Prince AR. Można dotknąć trójwymiarowego Małego Księcia i posłuchać jego śmiechu, zobaczyć jego planetę z aktywnym wulkanem, odbyć z nim podróż przez galaktykę, czy też pograć w jedną z wielu interaktywnych gier. Nawet moja 3-latka dała się wciągnąć w ten magiczny świat, a wśród moich uczniów ta książka okazała się hitem, który pozwolił mi poćwiczyć ich kreatywność. W jaki sposób? Na początek przeczytaliśmy fragment książki, który został nawet udostępniony za darmo przez wydawnictwo, a zawierający proste i przyjemne testy na kreatywność wymyślone przez samego autora. Zanim zaczęłam czytać książkę, narysowałam na tablicy powyższy obrazek (moi 7-9-letni uczniowie go nie znali), a dzieci musiały powiedzieć, co jest na nim przedstawione. Nawet jeśli trafił się jakiś wielbiciel Małego Księcia i znał odpowiedź (drugi obrazek z książki), to pomysłom nie było końca, oczywiście zgodnie z zasadą brainstorming od tych oczywistych, do najbardziej szalonych. Następnie musieli narysować baranka, w międzyczasie słuchając kolejnych wskazówek z książki, aby na koniec wszystko zetrzeć i "zamknąć" swojego baranka w pudełku, zwalczając tym samym perfekcjonizm. Kolejnym krokiem było wysłuchanie fragmentów książki zawierających opisy głównego bohatera oraz jego planety, którą w międzyczasie uczniowie musieli sobie wyobrazić i narysować na kolorowance Quiver. Gdy już skończyli rysowanie, pokazałam im jak wyglądają trójwymiarowe obrazki z książki i porównali je ze swoimi dziełami, a następnie mogli jeszcze ożywić swoje planety za pomocą aplikacji z kolorowanki, o której niejednokrotnie już pisałam. Jeżeli wystarczyło nam czasu, to uczniowie mogli pograć w którąś interaktywną grę i na przykład wyrwać baobaby z planety B 612, czy też podlać różę Małego Księcia.
Wszystko to wprowadziło dużo magii na nasze zajęcia (oraz do mojego domu), rozbudziło dziecięcą wyobraźnię oraz zachęciło do kreatywnego myślenia czy twórczej pracy, więc na pewno warto wyszukiwać takie wydawnicze perełki. A może Ty znasz jakąś niezwykłą książkę, która potrafi zaczarować (nie tylko) dzieci? Czy widziałaś bądź widziałeś jakieś inne pozycje wykorzystujące rozszerzoną rzeczywistość? Jeżeli tak, to daj znać w komentarzu. |
Autorka
... to wielka miłośniczka oraz wieloletnia nauczycielka języka angielskiego, zagorzała fanka kreatywności, dla uczniów "Miss Kasia", a pozostałych Kasia Jarocka. Archiwa
Sierpień 2021
Kategorie |